Lewin Kłodzki to mia­stecz­ko nie­da­leko Ku­do­wy Zdro­ju w po­bli­żu gra­ni­cy z Cze­cha­mi. Po­łożone jest ma­low­ni­czo po­mię­dzy Wzgó­rza­mi Le­wiń­skimi a Gó­ra­mi Or­lic­kimi. Od wielu lat przy­jeż­dża­ją tu dzie­ci i mło­dzież z Otwoc­ka, dawniej zwłaszcza har­ce­rze, na letni i zi­mo­wy wy­po­czynek. Miej­sce to jest do­skona­łym punk­tem wy­pa­do­wym zimą — do u­pra­wiania spor­tów zi­mo­wych, a latem — dla zwie­dza­nia Gór Sto­łowych, Su­de­tów, ale rów­nież miejsc po­łożonych poza gra­ni­cami Pol­ski, ta­kich jak Skal­ne Mia­sto w Cze­chach, czy nawet Praga i Wie­deń.

czwartek, 5 sierpnia 2010

Dzień piąty – 5.08.2010

Poranek mieszczucha – zwiedzanie Náchodu i możliwość uzupełnienia zapasów smakołyków (czytaj: wydania kieszonkowego) wypełniło nam przedpołudnie kolejnego dnia obozu. Popołudnie należało do historii – zwiedziliśmy Sztolnie w Walimiu. Genialne na upalne dni, gdyż temperatura w sztolni to 5 stopni Celsjusza! Każdy z nas wyniósł z tych częściowo zawalonych, podziemnych, poniemieckich fabryk po kilka kamyków, żeby pomóc badaczom w odgrzebywaniu zawalonych chodników. Każdy z nas miał też nadzieję, że w wynoszonym kamyku znajdzie grudkę złota lub srebra – przewodnik opowiadał, że w tutejszych skałach występują te surowce... Nikt nie przyznał się jednak do drogocennego znaleziska! Wieczór zwieńczyła dyskoteka. I oczywiście telefony do rodziców.