Lewin Kłodzki to mia­stecz­ko nie­da­leko Ku­do­wy Zdro­ju w po­bli­żu gra­ni­cy z Cze­cha­mi. Po­łożone jest ma­low­ni­czo po­mię­dzy Wzgó­rza­mi Le­wiń­skimi a Gó­ra­mi Or­lic­kimi. Od wielu lat przy­jeż­dża­ją tu dzie­ci i mło­dzież z Otwoc­ka, dawniej zwłaszcza har­ce­rze, na letni i zi­mo­wy wy­po­czynek. Miej­sce to jest do­skona­łym punk­tem wy­pa­do­wym zimą — do u­pra­wiania spor­tów zi­mo­wych, a latem — dla zwie­dza­nia Gór Sto­łowych, Su­de­tów, ale rów­nież miejsc po­łożonych poza gra­ni­cami Pol­ski, ta­kich jak Skal­ne Mia­sto w Cze­chach, czy nawet Praga i Wie­deń.

środa, 4 sierpnia 2010

Dzień czwarty – 4.08.2010

Kto rano wstaje... ten krótko śpi! Ale dzięki temu dziś zwiedziliśmy Wambierzyce. A dokładniej Bazylikę i największą w Polsce szopkę ruchomą. To nie to samo co znane nam domki Barbie, ale robi wrażenie! I to jakie!



Przeszliśmy też Drogą Krzyżową, która usytuowana jest w pięknym parku. A potem pojechaliśmy do skansenu, który był swoistym muzeum osobliwości. Oprócz mini-ZOO, w którym oglądaliśmy strusie, daniele, jelenie europejskie, różne rodzaje świnek oraz oswojonego dzika Wojtusia (zupełnie jak nasz Pan Kierowca – pan Wojtek!) i sarenkę Kubusia, widzieliśmy też wiele starych sprzętów używanych dawno temu w gospodarstwach jak np. stare, drewniane pralki czy teczka szkolna sprzed 50 lat!

Dzień dopełniło zdobycie Szczelińca. Tego dnia zasypialiśmy w poczuciu sukcesu...