Lewin Kłodzki to mia­stecz­ko nie­da­leko Ku­do­wy Zdro­ju w po­bli­żu gra­ni­cy z Cze­cha­mi. Po­łożone jest ma­low­ni­czo po­mię­dzy Wzgó­rza­mi Le­wiń­skimi a Gó­ra­mi Or­lic­kimi. Od wielu lat przy­jeż­dża­ją tu dzie­ci i mło­dzież z Otwoc­ka, dawniej zwłaszcza har­ce­rze, na letni i zi­mo­wy wy­po­czynek. Miej­sce to jest do­skona­łym punk­tem wy­pa­do­wym zimą — do u­pra­wiania spor­tów zi­mo­wych, a latem — dla zwie­dza­nia Gór Sto­łowych, Su­de­tów, ale rów­nież miejsc po­łożonych poza gra­ni­cami Pol­ski, ta­kich jak Skal­ne Mia­sto w Cze­chach, czy nawet Praga i Wie­deń.

niedziela, 15 sierpnia 2010

Dzień czternasty – 14.08.2010

Cóż dziś pisać. Koniec naszego obozu. Żal było odjeżdżać z gościnnego Lewina Kłodzkiego. Po ostatnim obozowym apelu, kwadrans po dziewiątej, żegnaliśmy Ośrodek Wypoczynkowy Marysieńka. Przed godziną ósmą wieczorem mogliśmy wpaść w objęcia stęsknionych rodziców.

piątek, 13 sierpnia 2010

Dzień trzynasty – 13.08.2010

Dzisiejsze przedpołudnie spędziliśmy w Czechach. Po śniadaniu udaliśmy się do Hradec Králové, gdzie bawiliśmy się w aquaparku. W drodze powrotnej odwiedziliśmy supermarket – zostało nam przecież jeszcze kilka koron czeskich. Szkoda było przywieźć je do domu. Na popołudnie pozostał ostatni punkt programu – tradycyjne śluby obozowe. Wieczorem na wspólnym spotkaniu podsumowaliśmy nasz dwutygodniowy pobyt w Lewinie Kłodzkim.

czwartek, 12 sierpnia 2010

Dzień dwunasty – 12.08.2010

Pobudka baaardzo wcześnie – 5.50! Po śniadanku autokary zabrały nas do Złotego Stoku. Tam czekało na nas moc atrakcji. Kopalnia złota otworzyła dla nas swoje sztolnie. W jednej z nich krótki spływ pod ziemią. Potem ciekawa historia wydobywania złota i produkcji... arszeniku. Widzieliśmy też podziemny wodospad.

środa, 11 sierpnia 2010

Dzień jedenasty – 11.08.2010

Środa stała pod znakiem całodziennej wędrówki po górach. Udaliśmy się do Kletna, aby tam rozpocząć zdobywanie Śnieżnika (1425 m n.p.m.). Trud wspinania się na szczyt wynagrodziły niesamowite widoki i wspaniałe słońce. Pozostało jeszcze zejście. Tym razem w kierunki Międzygórza. Dzień zakończył się harcerskim ogniskiem.

wtorek, 10 sierpnia 2010

Dzień dziesiąty – 10.08.2010

Błękitne niebo wreszcie nad Polską. Skoro jest piękna pogoda, to warto spędzić kilka chwil na odkrytym basenie. Ten wypoczynek przyda się po poprzednim męczącym dniu i przed popołudniową wędrówką. Po obiedzie udaliśmy się do Czech na wędrówkę po Broumovskich Stěnach. Po kolacji gościliśmy podróżnika. Opowiadał nam o swojej fascynującej podróży do Japonii.

poniedziałek, 9 sierpnia 2010

Dzień dziewiąty – 9.08.2010

Dzień rozpoczęliśmy bardzo wcześnie, bo już o północy. Nasze autokary obrały kierunek na Wiedeń. We śnie czas minął szybko. Rano stanęliśmy na jednym ze wzgórz otaczajcych stolicę Austrii, skąd rozciągała się panorama na całe miasto. Udaliśmy się również do centrum miasta, gdzie zobaczyliśmy najważniejsze zabytki. Popołudnie spędziliśmy w ogromnym wesołym miasteczku na wiedeńskim Platerze. Kolacja czekała na nas już w Czechach. To chyba najbardziej męczący dzień, ale wrażenia niezapomniane.

niedziela, 8 sierpnia 2010

Dzień ósmy – 8.08.2010

Niedziela na obozie traktowana jest trochę ulgowo. Nie ma zaprawy porannej. Po śniadaniu udaliśmy się do kościoła. Pozostałą część przedpołudnia wypełniły zabawy sportowe. Atrakcyjnie zapowiadało się popołudnie. Po ciszy poobiedniej odbył się „bieg biszkopta”, czyli szczególne wprowadzenie nowych obozowiczów, którzy pierwszy raz przyjechali na tego typu wypoczynek. Na uczestników czekał trudny tor przeszkód. Wszyscy dzielnie go pokonali!

sobota, 7 sierpnia 2010

Dzień siódmy – 7.08.2010

Dziś cały dzień spędziliśmy w Lewinie Kłodzkim. Mogliśmy dłużej pospać. Przed południem mieliśmy zajęcia z programu profilaktycznego dotyczącego agresji. Po nich udaliśmy się na wędrówkę. Jedna grupa w stronę Ogrodu Japońskiego, a druga – w stronę kapliczki w Lasku Miejskim. Popołudnie minęło nam na spotkaniu ze strażakami, którzy zaprezentowali nam swoja pracę. Wieczór, to wesoła zabawa w „randkę w ciemno”.

piątek, 6 sierpnia 2010

Dzień szósty – 6.08.2010

Pogoda potrafi płatać figle, ale przecież nic nie zmoże prawdziwych poszukiwaczy przygód i superbohaterów! Dziś ze zdziwieniem odkryliśmy, że do Karpacza najkrótsza droga wiedzie przez Czechy. Byliśmy w świątyni Wang, poszliśmy obejrzeć wodospad Łomnicy, zwiedziliśmy Park Miniatur Zabytków Dolnego Śląska w Kowarach. Jest malowniczy również w deszczu! Bez względu na aurę, pałace misternie wykonane przez pasjonatów historii regionu zrobiły wrażenie na małych odkrywcach. Kochana rodzino – zapraszamy do oglądania zdjęć!

czwartek, 5 sierpnia 2010

Dzień piąty – 5.08.2010

Poranek mieszczucha – zwiedzanie Náchodu i możliwość uzupełnienia zapasów smakołyków (czytaj: wydania kieszonkowego) wypełniło nam przedpołudnie kolejnego dnia obozu. Popołudnie należało do historii – zwiedziliśmy Sztolnie w Walimiu. Genialne na upalne dni, gdyż temperatura w sztolni to 5 stopni Celsjusza! Każdy z nas wyniósł z tych częściowo zawalonych, podziemnych, poniemieckich fabryk po kilka kamyków, żeby pomóc badaczom w odgrzebywaniu zawalonych chodników. Każdy z nas miał też nadzieję, że w wynoszonym kamyku znajdzie grudkę złota lub srebra – przewodnik opowiadał, że w tutejszych skałach występują te surowce... Nikt nie przyznał się jednak do drogocennego znaleziska! Wieczór zwieńczyła dyskoteka. I oczywiście telefony do rodziców.

środa, 4 sierpnia 2010

Dzień czwarty – 4.08.2010

Kto rano wstaje... ten krótko śpi! Ale dzięki temu dziś zwiedziliśmy Wambierzyce. A dokładniej Bazylikę i największą w Polsce szopkę ruchomą. To nie to samo co znane nam domki Barbie, ale robi wrażenie! I to jakie!

wtorek, 3 sierpnia 2010

Dzień trzeci – 3.08.2010

Deszczowy poranek nie jest w stanie zniechęcic prawdziwego przygodożercy! Wyruszyliśmy do Kudowy Zdroju. W Centrum Edukacji Ekologicznej byliśmy na (o zgrozo!) lekcji o Parku Narodowym Gor Stołowych. Pogoda podpowiedziała nam kolejny temat i miejsce… Muzeum Żaby! Naprawdę istnieje! Nikt z nas chyba nie widział na raz TYLU żab!

poniedziałek, 2 sierpnia 2010

Dzień drugi – 2.08.2010

Basen w Lewinie KłodzkimDziennik podróżnika – dziennik pożeracza przygód. Tak, tak! Będziemy POŻERACZAMI PRZYGÓD! Nazwa zgrupowania, którą wspólnie wymysliliśmy, zobowiązuje!

niedziela, 1 sierpnia 2010

Dzień pierwszy – 1.08.2010

Podróż
Tłum ukochanych rodziców, dziadków, cioć i wujków, feeria kolorowych wlizek i toreb niewiele mniejszych od ich właścicieli...Wśród ostatnich przed wyjazdem rad i wskazówek, tęsknych machnięć łapką, czułych buziaków i ukradkiem ocieranych łez, wyruszyliśmy na poszukiwanie przygód i odkrywanie nowych szlaków w cudnej Kotlinie Kłodzkiej. Pierwszym odkryciem (dla niektórych nie było ono zaskoczeniem!), dokonanym już w trakcie drogi, było poznanie prawdziwej historii Siedmiu Krasnoludków. Był to również czas na zapoznanie się z regulaminami i przepisami dotyczacymi bezpieczenstwa w trakcie wspólnego wypoczynku.